Tak mnie zastanawia kto głosi herezje twierdząc, że w chrześcijaństwie współżycie służy jedynie do
prokreacji, czyli do rozmnażania się. Tak natychmiast nie owijając w bawełnę
przytoczę słowa św. Pawła w I Liście do Koryntian.
„Ze
względu na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a kobieta
męża. Niech mąż oddaje powinność małżeńską żonie, a żona mężowi. Żona nie może
swobodnie dysponować swoim ciałem, lecz jej mąż. Podobnie i mąż nie może
swobodnie dysponować swoim ciałem, lecz jego żona. Nie uchylajcie się od
współżycia małżeńskiego, chyba za wspólną zgodą i tylko na pewien czas aby
poświęcić się modlitwie. Potem znowu podejmijcie współżycie, aby nie kusił was
szatan, wykorzystując waszą niepowściągliwość”.
Jasno i wyraźnie sytuacja jest przedstawiona. Kościół Katolicki nie zabrania
współżycia. Co prawda, jedynym wymogiem jest tutaj sakrament małżeństwa, nie
podpisanie jakiegoś papierku, lecz błogosławieństwo Boże. Współżyć trzeba i to
jak najbardziej wykorzystywać nawet do czerpania przyjemności. Gdyby
współżycie miałoby jedynie służyć prokreacji, Bóg nie uczyniłby tego przyjemnym.
Św. Paweł pisze czarno na białym, by nie uchylać się od tego. Jeśli już tak, to
tylko na drobny okres „aby nie kusił was szatan”. O co chodzi z tym kuszeniem
przez złe duchy? Najzwyczajniej jeden z największych świętych wiedział dobrze,
że brak współżycia doprowadza do rozpadu małżeństw. Często
do zdrad. Może nie prowadziłem żadnych obserwacji na ten temat, lecz jestem
pewny, że w większości przypadków rozwodów, w większym lub mniejszym stopniu
zazwyczaj powodem było zaniedbanie współżycia.
Bóg
specjalnie seks uczynił pięknym i majestatycznym doznaniem, wszystko po to, by
małżonkowie mogli się każdego dnia coraz bardziej zbliżać do siebie. W
małżeństwie współżycie nie jest grzechem, śmiałbym powiedzieć, że złem jest
jego brak.
Jeszcze
jedno: współżycie w chrześcijaństwie nie ogranicza się tylko do „grzecznej”
pozycji misjonarskiej przy zgaszonym świetle… Dajcie spokój. Współżycie,
chociaż jest czymś więcej, to zawsze jest to sprawa ludzka, a ludzie mają to do
siebie, że często popadają w rutynę, także w seksie. Tutaj powołuję się na
poglądy o. Ksawerego Knotza, według którego ludzie nawet powinni korzystać z różnych
pozycji z Kamasutry, pomagać sobie stymulowaniem manualnym czy oralnym, to
wszystko byleby w łóżku partnerów (Chociaż by uniknąć nudy można także
powiedzieć: na dywanie w salonie, lub na blacie w kuchni.) każdy dzień wyglądał
inaczej.
To
byłoby na tyle, wszystko tylko po to, by uświadomić, że chrześcijaństwo to nie
samo cierpienie i umartwianie. Ale śmiałbym dodać, że przede wszystkim bogate
życie seksualne.
Odważnie Grzegorz;d ale tak ma być;d
OdpowiedzUsuń