wtorek, 11 czerwca 2013

Bóg wymyślił seks. I Bóg wiedział, że było to dobre



 Tak mnie zastanawia kto głosi herezje twierdząc, że w chrześcijaństwie współżycie służy jedynie do prokreacji, czyli do rozmnażania się. Tak natychmiast nie owijając w bawełnę przytoczę słowa św. Pawła w I Liście do Koryntian. 

„Ze względu na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a kobieta męża. Niech mąż oddaje powinność małżeńską żonie, a żona mężowi. Żona nie może swobodnie dysponować swoim ciałem, lecz jej mąż. Podobnie i mąż nie może swobodnie dysponować swoim ciałem, lecz jego żona. Nie uchylajcie się od współżycia małżeńskiego, chyba za wspólną zgodą i tylko na pewien czas aby poświęcić się modlitwie. Potem znowu podejmijcie współżycie, aby nie kusił was szatan, wykorzystując waszą niepowściągliwość”.

 Jasno i wyraźnie sytuacja jest przedstawiona. Kościół Katolicki nie zabrania współżycia. Co prawda, jedynym wymogiem jest tutaj sakrament małżeństwa, nie podpisanie jakiegoś papierku, lecz błogosławieństwo Boże. Współżyć trzeba i to jak najbardziej wykorzystywać nawet do czerpania przyjemności. Gdyby współżycie miałoby jedynie służyć prokreacji, Bóg nie uczyniłby tego przyjemnym. Św. Paweł pisze czarno na białym, by nie uchylać się od tego. Jeśli już tak, to tylko na drobny okres „aby nie kusił was szatan”. O co chodzi z tym kuszeniem przez złe duchy? Najzwyczajniej jeden z największych świętych wiedział dobrze, że brak współżycia doprowadza do rozpadu małżeństw. Często do zdrad. Może nie prowadziłem żadnych obserwacji na ten temat, lecz jestem pewny, że w większości przypadków rozwodów, w większym lub mniejszym stopniu zazwyczaj powodem było zaniedbanie współżycia. 

Bóg specjalnie seks uczynił pięknym i majestatycznym doznaniem, wszystko po to, by małżonkowie mogli się każdego dnia coraz bardziej zbliżać do siebie. W małżeństwie współżycie nie jest grzechem, śmiałbym powiedzieć, że złem jest jego brak.  

Jeszcze jedno: współżycie w chrześcijaństwie nie ogranicza się tylko do „grzecznej” pozycji misjonarskiej przy zgaszonym świetle… Dajcie spokój. Współżycie, chociaż jest czymś więcej, to zawsze jest to sprawa ludzka, a ludzie mają to do siebie, że często popadają w rutynę, także w seksie. Tutaj powołuję się na poglądy o. Ksawerego Knotza, według którego ludzie nawet powinni korzystać z różnych pozycji z Kamasutry, pomagać sobie stymulowaniem manualnym czy oralnym, to wszystko byleby w łóżku partnerów (Chociaż by uniknąć nudy można także powiedzieć: na dywanie w salonie, lub na blacie w kuchni.) każdy dzień wyglądał inaczej. 

To byłoby na tyle, wszystko tylko po to, by uświadomić, że chrześcijaństwo to nie samo cierpienie i umartwianie. Ale śmiałbym dodać, że przede wszystkim bogate życie seksualne. 


1 komentarz: