niedziela, 8 września 2013

Świnie nie buntują się



Kto nie był bun­towni­kiem za młodu ten będzie świ­nią na starość. 

-Józef Piłsudski

Mój ulubiony tekst marszałka Piłsudskiego. Niektórzy propagują bunt, jako coś negatywnego, kojarzy się nastolatkami, którzy nie chcą przykładać się do nauki, a wolny czas przeznaczają na włóczeniu się po ulicach, spożywaniem napoi alkoholowych itp. Dla mnie bunt, to sprzeciwianie się czemuś lub jakimś zasadom, które według danej osoby nie są słuszne, jest przeciwny mimo tego, że większość ludzi je respektuje. Jeśli człowiek potrafi się buntować już w pewien sposób znaczy, że nie wierzy na ślepo wszystkiemu, lecz potrafi sam daną sprawę ocenić, czy jest ona czymś dobrym bądź złym. Ale zanim powiem o tym więcej, bunt trzeba odróżnić od zwykłego debilizmu. Każdy, kto wspomni swój okres dojrzewania, nie raz zapewnie spotkał się z rówieśnikami którzy np.: sięgali po tanie wino produkowane na bazie płynu do spryskiwaczy, aby przyszpanować przed ludźmi którzy z jakiś śmiesznych powodów byli uważani za „lepszych”. To nie jest bunt, tylko pragnienie zdobycia uznania kosztem wyrzekania się swoich zasad, a przyjmowania reguł innych osób. Przypominam, że bunt to nie jest podążanie za kimś ślepo, lecz człowiek sam ocenia czy coś jest słuszne. 

Ale dlaczego człowiek, który nie buntował się za młodu będzie świnią na starość? Każdy z nas mógłby tu podać przykład ze swojego okresu dojrzewania. Osobiście nie pochlebiam i nie uważam, za coś mądrego, kiedy matka prosi swojego syna by poszedł z nią do sklepu, bo samej będzie jej ciężko udźwignąć siatki na zakupy, a ten odpyskowuje, że nie, ponieważ nie chce mu się; lub gdy ojciec swojej czternastoletniej córce mówi by wcześniej wróciła do domu, a ta przychodzi nad ranem, „bo jest już przecież dorosła”. Mimo wszystkiego, każdy może podać przykład ze swojego dzieciństwa, kiedy rodzice wymyślali coś absurdalnego, a nie zbuntowanie się przeciwko temu byłoby raczej głupotą. Kilka lat temu, kiedy miałem na swoim koncie 14 wiosen, moja matka zabraniała mi tańca. Breakdance był dla niej głupotą. Chociaż ją szanowałem od zawsze, to chyba dość logiczne, że jej nie posłuchałem, postawiłem na swoim. 

Co tak naprawdę nastolatkowi da bunt przeciwko swoim rodzicom? Najzwyczajniej, kiedy ktoś za młodu nie potrafi się sprzeciwić swojej matce, ojcu, starszemu rodzeństwu czy nauczycielom; w ich poczynaniach, które uważa się za złe; podobnie później taka osoba nie będzie potrafiła być przeciwna swojemu pracodawcy czy władzom, kiedy robi coś głupiego, a co przecież bardzo często się zdarza.

Chciałbym napisać jeszcze, że bunt to nie zawsze niesforna młodzież. Załóżmy, że w pewnej klasie jest 15 dziewcząt. 14 z nich swoje życie spędza na wywalaniu dekoltów, przyodziewaniu krótkich spódniczek i szpachlowaniu swojej twarzy tonami tapety. 15 dziewczyna, jako jedyna nie potrzebuje tego wszystkiego do szczęścia i jakoś nie czuje się gorsza, gdy w piątek wieczorem czyta książkę, ogląda po raz setny Shreka, pijąc Colę lub Frugo; podczas gdy jej rówieśniczki tańczą na dyskotekach z gołymi tyłkami przed starszymi kolesiami z kasą. Nie trudno ocenić, kto tu jest buntownikiem.


Buntuję się przeciwko złemu systemowi, ludziom poniżających innych, siebie uważając za lepszych. Buntuję się przeciwko złu, jakby sam przeciwko wszystkim.