Może lepiej jak na chwilę obecną zbyt wiele od siebie nie napiszę, przed z chwilą sam z dobrym kumplem opracowałem nawet sporą ilość wina, więc obawiam się, że jeszcze jakąś ostrą głupotę palnę. Sam polecę Wam to krótkometrażowe dzieło. Nie będę się rozpisywać, zresztą moje wypocinki tu nie mają startu w porównaniu do tego dwudziestominutowego dzieła! Na pewno lepiej przeznaczyć te niecałe pół godzinki dla tego filmu, niż przez taki sam czas oglądać bezmyślnie demotywatory, jak to zazwyczaj bywa w moim przypadku... Po prostu obejrzyjcie ten film!
poniedziałek, 22 lipca 2013
niedziela, 14 lipca 2013
Rozgniewać się na Boga
Boże
dlaczego moje życie takim uczyniłeś? Jako dziecko prosiłem Cię by moi rodzice
się nie rozwodzili, ponieważ kochałem ich mocno, a jednak rozstali się,
ojca nie widywałem prawie w ogóle, a matka wiecznie był zajęta pracą. Teraz założyłem własną rodzinę i sam nie daję rady. Nawet nie mam za co kupić
dzieciom ciuchów, moja żona wiecznie płacze nie mając pieniędzy na ugotowanie
obiadu! Jakim Ty Bogiem jesteś? Obiecałeś mi, że będziesz się troszczysz, że
wysłuchasz każdej mojej prośby, żebym o nic się nie martwił, bo Ty zaspokoisz
moje wszystkie potrzeby, a tymczasem niczego z tego nie doświadczyłem! Nie
słuchasz mnie Boże! Dlaczego zapominasz o mnie i mojej rodzinie?
Teraz
zadam krótkie pytanie: czy Bóg woli słuchać modlitwy takiej jak ta powyższa,
czy może jak ktoś tak z reguły i tradycji, bo tak nauczyli go rodzice powtarza,
jaki Bóg jest wielki, łaskawy, miłosierny itp. Odpowiem prosto, Bóg chce naszej
szczerości i gniewu. Nie chce żebyśmy w samych sobie tłumili gniew, ponieważ
takie zachowanie dość często prowadzi do depresji, Bóg chce byśmy zrzucili z
siebie samych cały żal.
Ktoś
zarzuci mi teraz, że jakieś herezje głoszę, kto to widział, żeby na tak
wielkiego i majestatycznego Boga się gniewać? Spokojnie mogę się posłużyć
przykładami z Biblii, jak np.: gdy prorok Jeremiasz powiedział Bogu, że już nie
będzie mu służył, bo ma dość tego, czy sam Jezus Chrystus, gdy na krzyżu
powiedział: „Boże mój, Boże, czegoś mnie opuścił?” Gniew tak poważnie jest
dobrą sprawą, tylko trzeba umieć go wykorzystywać, ponieważ są dwa rodzaje tego uczucia. Pierwszy to taki który nigdy człowiekowi niczego nie da i
najzwyczajniej lepiej go unikać. Czyli brak odzywania się do danej osoby,
ignorowanie jej przez swój gniew. I ten drugi rodzaj którego żaden człowiek nie
powinien unikać, czyli gniew w sensie jako wybuch emocji, wyrzucenie z siebie
wszystkich swoich zażaleń i smutków, wypomnienie komuś rzeczy przez które
aktualnie możemy być nieszczęśliwi.
Przecież
Bóg nie jest egoistą który chce by mu mówiono cały czas jaki jest wielki. Bóg dla
swoich dzieci chce dobrze, a tym samym nawet pragnie by zrobić mu wyrzuty za
wszelkie swoje smutki. Dlaczego akurat o tym piszę i podjąłem ten temat?
Głównie prowadząc ten blog chcę zrobić coś dobrego i pokazać ludziom prawdę o
Dobrym Bogu, wymazać wszelki fałszywy obraz. Więc gdy w Twoim życiu zawsze było
źle z wiarą, jeśli chcesz zacząć od nowa, to nie próbuj na siłę przekonać się
do księży czy coś w tym stylu. Pełen gniewu spytaj się Boga co On niby robi?
Dlaczego Twoje życie uczynił tak ci
ężkim, dlaczego nie sprawił, że na własnej
skórze poczułeś Jego miłość? Mów szczerze, nie owijaj w bawełnę. To byłoby
śmieszne gdyby Bóg wolał słuchać samych pochwał z naszej strony, kiedy w sercu
mamy smutek i nieszczęście.
Dlatego
jeśli masz zamiar spróbować przybliżyć się do Boga mów jak najmocniej szczerze,
płacz, krzycz, wypominaj wszystkie swoje nieszczęścia i porażki. Jeśli chcesz
zacząć od nowa zacznij od tego by ze wszystkich sił się otworzyć przed Bogiem.
Jeszcze na koniec napiszę krótką historię, która jest autentykiem:
Kiedyś
pewien ksiądz siedział sam w kaplicy, było dość późno i bardzo ciemno. Do
środka weszła rozgniewana zakonnica, nie zauważyła księdza, który był w
zaciemnionym miejscu. Stanęła przed krzyżem i zaczęła krzyczeć:
-Ty
Żydzie! W życiu nie nabawiłam się tak wielkiego wstydu przez Ciebie! Do jutra
masz mi tą sprawę załatwić!
piątek, 5 lipca 2013
Nie do końca religijnie o religii
Kiedyś
pewnego zimowego wieczoru wychodząc z kościoła, byłem zmuszony napisać dość
długiego smsa, szedłem sobie spokojnie pisząc. Przede mną wracały jakieś dwie
babcie, także były w kościele, ale rzecz jasna jako, że przez wiek pewnie słabo
słyszały rozmawiały na cały regulator. Tak szczerze to po prostu obmawiały kogo
się tylko dało („ten taki i owaki”, „wszyscy są źli tylko nie my”). Było to
dość inteligentne, skoro wychodziły ze świątyni, po mszy świętej, z miejsca
którego miliony razy słyszymy „miłujcie się” i o zachowywaniu pokory, ale kurde
co tam to babcie obchodziło, grunt żeby gorszych mieszać z błotem (Przecież od
tego na tym świecie są źli ludzie). Starałem się zajmować własnymi sp
rawami, a
właściwie jak najszybciej napisać tego cholernego smsa, bo ziąb był w tego
okropny, moje palce przeżywały agonię. Wymijam babcie, a te z dziwnych przyczyn
nagle zamiast mówić na poziomie 120 decybeli ściszyły swoją konwersację, mówiły
szeptem. Gdy już trochę odszedłem od nich, wróciły do dawnej głośności rozmowy.
Chyba dość logiczne, że ściszyły w tedy rozmowę, ponieważ obrabiały mi tyłek za
plecami. Co tam, że wspólnie wychodziliśmy z kościoła, grunt, że dwie
zdeklarowane katoliczki mogły obmawiać trzeciego katolika, by same sobie tym
zwiększyć samoocenę.
To
było już dawno temu, niestety jest to smutne. Chodzi o to, jak piękna wiara
jest teraz przedstawiana w złym świetle, głównie za sprawą wyznawców, którzy są
bardzo pobożni, ale miłość jest dla nich czymś wstrętnym…
F*CK
LOGIC! – Jakby to pewien internetowy celebryta określił. To jest właśnie absurd
ponad absurdy, być strasznie rozmodlonym, cytować Biblię, mieć w pokoju setki
obrazów świętych, ale naraz klnąć na młodzież, kłócić się z każdym kim
popadnie, być chamskim i bezczelnym… W Polskiej literaturze mamy dokładny
przykład, gdy pewna kobieta klepie paciorki, gdy wymawia słowa „i odpuść nam
nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – w tym samym momencie
bije swoją służącą.
Chyba
każdy przyzna, że pobożność jest ważna, ponieważ w niej samej odnosimy się do
Boga, ale bez miłości to jak pizza bez ciasta, sera i składników. Czyli po prostu
nie istnieje. W miłości odnosimy się do bliźniego, a właśnie w drugim człowieku
żyje Bóg. Pobożność i miłość to dwie sprawy, które powinny się nawzajem
uzupełniać. Katolik to nie człowiek, który w pierwszej ławce w kościele jest
tak pięknie rozmodlony, ale ktoś kto prócz tego potrafi zawsze rękę podać do
drugiej osoby.
Kiedyś
pewien święty powiedział, niestety nie pamiętam dokładnie jego imienia, że do
Królestwa Niebieskiego prędzej wejdą prostytutki niż niektórzy księża… I jest w
tym prawda, bo często ta poniżana kobieta będzie chciała zmian na lepszych,
jeszcze będzie widziała swoje wady, a czasem nie jeden ksiądz myśląc, że jak
codziennie odmówi cały różaniec, odprawi mszę, to już bramy niebios będą stały
dla niego otworem. Taki człowiek nie zauważy nigdy swoich wad, które go
niestety ostatecznie zgubią…
Czytałem
raz tekst pewnego ateisty. Mimo wszystkiego powiedział coś takiego (cytat
niedokładny, ponieważ nie do końca pamiętam, ale oddaje cały sens wypowiedzi):
„Mocno przestrzegam 10 przykazań, nie wiem co mnie spotka po śmierci, czy się
okaże, że będzie mnie sądził Bóg Jahwe, Allach, czy Budda, cokolwiek się stanie
będę mógł powiedzieć, że byłem dobrym człowiekiem”. Na mój łeb ten ateista był
bardziej katolikiem, niż nie jedna starsza babcia, która chodzi do kościoła by
przyszpanować. Katolik ma być dobrym człowiekiem i tyle. Jeszcze trochę
sprostuję, proszę by nie pojawił się tu stereotyp, że każda babcia to fałszywa
katoliczka. Najzwyczajniej prostu podaję takie przykłady, bo mimo wszystkiego
nie raz rozmawiałem z kimś starszym, kto był dość pobożny, ale mimo wszystkiego
żartował wraz ze mną i widział jeszcze jakąś nadzieję w młodzieży, był dobrym
człwiekiem.
Tak
czy siak, dla mnie Bóg istnieje i w życiu tego nie zaneguję. Ale nie zwracajcie
uwagi na obraz Kościoła Katolickiego jaki przedstawiają media, jaki zna się na
co dzień. Zauważcie, że naprawdę jest dużo katolików, dla których priorytetem
jest miłość, dobroć, życzliwość, niesienie pomocy drugiemu człowiekowi. Pobożność
bez miłości to hipokryzja, te dwie rzeczy nie mogą istnieć bez siebie w wierze
i koniec gadania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)