poniedziałek, 9 czerwca 2014

Inwestujmy w rodzinkę

Mówi się, że Kościół Katolicki ma wiele problemów. To z homoseksualistami, brakiem powołań, partiami które chcą w Polsce wprowadzić laicyzm czy ogólnie z chamstwem. Co według mnie jest największym problemem i powinno do tego większą wagę się przywiązywać. Rozwody…

Tak, może są gorsze rzeczy, lecz według mnie największy bałagan robią rozwody. Zawsze się mówi, że w Kościele to nie księża są siłą, lecz zwykli ludzie, a dokładnie rodzina.(Zaraz ktoś mi zacznie narzucać, że jestem debilem, bo księża od zawsze są tyranami, bla bla… Wiem swoje, bo każdy ksiądz z jakim się znam osobiście jest równym gościem, a nie dyktatorem, pedofilem i hipokrytą lecącymi na kasę z tacy. Więc pewne stereotypy mam głęboko w swojej pupie). Rozwód rozbija rodzinę, czyli fundament Kościoła. Więc co możemy niby z tym zrobić? Zakazy nic nie dadzą, najlepiej uświadomić ludziom jak tworzyć szczęśliwe i trwałe małżeństwo. Najlepiej opisuje to obrazek zdjęcie poniżej: 




Dziennikarz spytał parę:

„Jak udało Wam się przeżyć razem 65 lat?” Małżonka odpowiedziała: „Urodziliśmy się w czasie, gdy coś się zepsuło – naprawiało się to, a nie wyrzucało”

Prosto i na temat. W dobie konsumpcjonizmu ludzie przyzwyczaili się, że wszystko można bez problemu wymienić na coś nowego. Problem jest w tym, że ludziom nawet nie chce się starać, aby dogadać się z partnerem. Przecież w każdym związku będzie miał miejsce jakiś dym. Znajdźcie mi parę która nigdy się nie kłóciła, w której nigdy nie było krzyku, płaczu, w którym ani razu, nie zdarzyło się, aby ktoś  powiedział, że chce zakończyć ten związek. Prędzej spotkacie jednorożca w towarzystwie mamuta i ciężko pracującego urzędnika (Wiem, w ostatnim przykąłdzie ulegam stereotypom). 

Chce teraz ktoś pojechać mi tekstem typu: „Zmuszasz ludzi do życia w piekle gdzie kobieta musi żyć z mężem, który pije i ją okłada pięściami; ma być z nim na zawsze?” Otóż ze smutkiem odbiorę wszystkim okazję do pojechania mi po ambicji. Są wyjątki, W związkach, gdzie jedna osoba przez wiele lat poniżała drugą osobę jest jak największe prawo, aby ta słabsza strona uwolniła się od tyrani.

Tak jak za czasów Chrobrego zboczeńców przybijano grubym gwoździem przez jądra do mostu czy czegoś innego, dając do rąk nóż, pozostawiano takim dwie alternatywy: albo odciąć sam sobie klejnoty, albo w mękach poczekać na śmierć z wykrwawienia. Taka kara byłaby chyba odpowiednia dla gościa który przez lata chlał i bił swoją żonę, dzieci... 

Mimo wszystkiego, takie krytyczne przypadki gdzie małżonkowie ledwo się nie pozabijali to odsetek wszystkich rozwodów w Polsce. Wciąż wielu ludzi zostawiają się dlatego, ponieważ nikt ich nie nauczyć jak ze sobą porozmawiać, zrozumieć się i kochać prawdziwie. 

Większość ludzi czyta książki, artykuły rozmawia ze znajomymi jak dbać o samochód, ogród, zdrowie, jak pielęgnować setki różnych rzeczy i spraw. Więc dlaczego dwójka ludzi nie może razem poszukać rad jak dbać o siebie samego, to chyba nie jest takie trudne?

Nauczmy się jak pielęgnować związki, nie jakie formalności należy załatwić aby wykonać rozwód.

czwartek, 5 czerwca 2014

Lekarska deklaracja wiary, homeskusalizm, gender i inne pierdoły


Ostatnio w mediach jest dużo szumu na temat deklaracji wiary przez lekarzy. Nie mam chęci powielać jako tysięczny tego tematu. Wspomnę tylko, że jako katolik niekoniecznie popieram ten pomysł, najzwyczajniej nie uważam, aby był potrzebny. Zwykłego lekarza nikt siłą nie zmusza przecież do aborcji, In-vitro czy eutanazji, więc w czym problem? Po drugie, normalny człowiek wie, że lekarz ginekolog, to ktoś kto jest potrzebny – deklaracja wiary nie uznaje tego zawodu,  nie będę popierać zmierzania ku średniowieczu. 

Więc jestem katolikiem, który popiera nowoczesność tak? Może zdawać się to dziwne, ponieważ z reguły katolicy kojarzą się innym ze starszymi babciami, które za nic nie chcą przyjmować postępu, katolik kojarzy się ze starociami, z tradycjonalizmem. Z kolei postęp i nowoczesność jest uznawane za wrogość katolicyzmu. Otóż prawda jest inna. 

Najpierw przytoczę to jak wyobrażałem sobie nowoczesność, gdy byłem dzieckiem. W mojej głowie rodził się obraz świata przyszłości gdzie mamy latające samochody, brak wypadków, lekarstwa na wszystko, ludzie nie umierają w cierpieniach, nie ma głodu; ponieważ technologie bez problemu wytwarzają pożywienie. Wyobrażałem sobie, że nowoczesność da ludziom spokój, rozwiązanie problemów i szczęście. 

Tymczasem jak naprawdę wygląda nasza nowoczesność? Jedna z polskich partii w rządzie, która siebie nazywa najbardziej nowoczesną promuje się przez chamstwo i wywoływanie afer. Postęp to ludzie którzy chcą, aby dzieci mogły mieć dwóch ojców, lub dwie matki. Postęp to operacje zmian płci, niech doktorzy nie zajmują się chorobami, lecz odcinają narządy rozrodcze, a później… Nie wiem co z nimi robią, rzucają pieskom żeby sobie zjadły czy co? Postęp to wolność słowa? Nie, wolność słowa istnieje, tak jak ja mogę pisać różne głupoty na tej stronie. Postęp to bluzganie ludziom zwykłym, a głaskanie po główkach tym którzy sami cechują się wulgarnością. 



Więc jeśli np.: Europa naprawdę jest nowoczesna, ponieważ Eurowizję wygrał transseksualista to mi wyrósł bambus na tyłku. Teraz wyglądam na stereotypowego nietolerancyjnego katolika. Otóż jestem tolerancyjny, sam św. Jan Paweł II kiedyś spotkał się z homoseksualistami podczas gdy urządzili jakiś strajk. Nasz polski papież podszedł w tedy do nich normalnie, rozmawiał z uśmiechem, szanował ich jak własne dzieci. Uważam, że to było najlepsze posunięcie. Gdyby ktoś przedstawił mi się jako homoseksualista przecież nie rzuciłbym mu się do gardła, nie popatrzył krzywo. Lecz nie będę biernie patrzył, kiedy podczas jakiś tam parad równości można bez problemu kląć na takich ludzi jak ja. 

Niedawno temu, pewien ksiądz wygłaszał wykład na temat ideologii Gender. Wykład przerwał mu chłopak w spódnicy który wskoczył na stół, przy którym siedział ksiądz. Zbluzgał go, poniżył... Sami oceńcie, czy było to postępowe czy chamskie zachowanie. 

Gdy ktoś z uśmiechem podaje mi rękę do pomocy nie obchodzi mnie jakie ma poglądy. Jest człowiekiem, a skoro priorytetem jest dla mnie dobro, nie potępiam innych. Lecz byłbym moczymordą i tchórzem, gdybym milczał podczas szerzenia chamstwa i niedorozwiniętej nowoczesności.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dołujesz się?



Dołujesz się swoją niską pensją? Beznadziejną sytuacją finansową, nie martw się, przyjrzyjmy się jak ciężko pracują europosłowie oraz ich wynagrodzeniu. Poseł Unii Europejskiej dostaje:

Miesięczna pensja: 6 250 euro.

Dzienna dieta: 300 euro.

Kursy językowe: 5 000 euro rocznie.

Zatrudnienie własnych pracowników: 21 200 euro miesięcznie.

Koszty wykonywania mandatu: 4 300 euro miesięcznie.

Zwrot kosztów podróży: mogą za darmo latać klasami biznesowymi. Używając samochodu, za każdy kilometr przysługuje 0,5 euro. Czyli jeśli poseł zdecydowałby się pojechać z Warszawy do Brukseli samochodem,  dostanie 700 euro.



Zwrot innych kosztów podróży: 4 200 euro rocznie.

Za jedną kadencję poseł dostaje na przyszłość dodatkowe 1 400 euro do emerytury. Jeżeli 
przepracuje np.: 4 kadencje, co miesiąc będzie dostawał emeryturę większą o 5 700 euro. Ponadto mają możliwość przejścia na emeryturę w wieku 63 lat. Wiadomo, że praca w parlamencie jest bardzo ciężka, dlatego polityk odchodzi na emeryturę 4 lata wcześniej niż np.: górnik, drwal, budowlaniec…

Każdemu europosłowi przysługuje służbowy rower.

Ponadto co jest najbardziej uwłaczające, europoseł nie płaci podatków w Polsce.

Na dzień kiedy tworzyłem ten tekst, czyli 2 czerwca 2014 roku kurs 1 euro wynosi 4,13.. złotego. Więc każdą z powyższych cyfr można przemnożyć przez 4.

 Podsumowując sytuację w naszym kraju: podatków nie muszą płacić europosłowie,  są z tego także zwolnione zagraniczne firmy. Z kolei jeśli prosty Polak chce się dorobić, założy malutką, jedno- dwuosobową firmę skarbówka będzie w kółko robiła mu rewizje odnośnie finansów, będą nakładane mandaty nawet za 2 zł które nie przeszły przez kasę fiskalną. 

Polak chce rozwinąć własny kraj tworząc firmę. Zazwyczaj szybko zwija interes przez ogromne podatki. Za to niemiecki, angielski czy francuski biznesmen ma w naszej ojczyźnie raj podatkowy. To się nazywa sprzedawaniem Polski. W takim tempie, za około 10 – 20 lat, w Polsce będzie tyle polskości, co w parówkach mięsa.