Najmocniej
przepraszam wszystkich za dość długą przerwę w dodawaniu artykułów, kto
zauważył, domyśli się co w obecnym miesiącu mogło kogoś młodego zatrzymać w
realizowaniu swoich osobistych zajęć, lecz mniejsza o to.
Pomysł
na obecny tekst wpadł mi kiedy to z przyjaciółmi paliłem shishę (rodzaj fajki
wodnej). Lubię smak tego dymku, oraz atmosferę jaka powstaje kiedy pali się to
wraz ze znajomymi. Mimo wszystkiego nie mam zamiaru używać tego przy każdej
zbliżającej się okazji. Niestety shisha nie jest specyfikiem który wyróżnia się
dobrym wpływem na zdrowie, stąd mój powód w ścisłym ograniczaniu. Więc dlaczego skoro mamy dziś tak bardzo
rozwinięta technologię nikt nie wpadł na pomysł, aby negatywne składniki shishy
zastąpić mającymi dobry wpływ na ludzkie życie? Uogólnię to pytanie, dlaczego
przemysł spożywczy nie zastępuje niezdrowych składników czymś zdrowszym lub
chociaż neutralnym dla zdrowia?
Ludzie
są w stanie podróżować na księżyc, przesyłać dane w ciągu sekundy na odległość
tysięcy kilometrów, sieć 3G obejmuje nawet Mount Everest. W takim razie czy
problemem jest usuwanie wszelkich nieodpowiednich składników z produktów
takimi, co zachowają smak, okres przydatności, lecz uczyni to zdrowszym dla
człowieka?
Niestety
jak widać ludzie nie potrafią temu sprostać. Za to wszelkie chemikalia w
pożywieniu zastępuje się jeszcze gorszymi toksynami. Dobrym przykładem było
wypuszczenie na rynek Coca-Coli Zero. Jako normalny człowiek lubię zwykłą
Coca-Colę, nie wyobrażam sobie lepszego towarzysza do pizzy, lecz jeśli
przybliżyć sobie zmiany w tym napoju wygląda to mniej więcej tak: wyrzucono
wszelki cukier, a zastąpiono go środkami słodzącymi. Grunt, że takie nie powodują
otyłości, to że powodują nowotwory to kogo obchodzi? Może intencje słodzików są
dobre? Może są stworzone dla osób chorych na cukrzycę? Mimo wszystkiego myślę,
że twórcy Coca-Coli Zero nie myśleli o chorych, tylko marketingiem spowodowanym
sprzedażą napoju bez cukru.
Co jest
powodem braku udoskonalania pożywienia pod względem zdrowotnym? Najzwyczajniej
to, że producentom nie jest to na rękę. Lepiej zarobią, jeśli napakują to
jedzenia chemikaliów gorszych dla zdrowia, lecz korzystniejszych dla portfeli, bądź nafaszerują konserwantami
które przedłużą żywotność. Niekoniecznie dobrze jestem obeznany w chemii, może
się mylę co do sztucznych środków słodzących, lecz nikt nie odkryje Ameryki
jeśli zauważy, że większość produktów w sklepach to cała tablica Mendelejewa,
niestety ludziom to niekoniecznie przeszkadza. Wielu zje ciastka nafaszerowane
radioaktywnymi odpadkami z elektrowni jądrowej, byle były smaczne i tanie
.
Postęp
technologiczny nie ogranicza się do pożywienia. W dzieciństwie wyobrażałem
sobie ludzkość która stworzyła lek na wszelkie choroby, sposób na wytwarzanie jedzenia
z niczego; co wyeliminowałoby problem głodu, lub ekologiczne środki transportu
napędzane wodą lub tlenem. Niestety to się nie ziściło… Mamy za to telefony
komórkowe, które noszą niepolską nazwę „Smartphone”. Wynalazki które mają w
sobie wszystko, lecz niekoniecznie to, co przyda nam się do życia. Oczywiście
nie jest problemem wykorzystywać je w ambitnych celach. Mamy możliwość dostępu
w każdej chwili do Internetu, tym samym sprawdzić każdą informację, ściągnięcia
aplikacji uczących nas języków obcych, bądź najzwyczajniej czytać z nich
e-booki. Niestety każdy z własnych obserwacji dojdzie do wniosku, że
najczęściej są używane do szpanowania przed znajomymi, robienia zdjęć w
lustrach lub zabijania czasu.
Czy świat
źle robi skupiając wszelkie technologiczne osiągnięcia na telefonach? Nie jest
to głównie wina tych, którzy tworzą te zabawki. Są także ludźmi którzy chcą się
czegoś dorobić w swoim życiu, skoro telefony najlepiej się sprzedają, każdy
mózg skupia się aby je właśnie usprawnić.
Zastanawia
mnie jeszcze kwestia nowotworów. Czy naprawdę żaden z geniuszy nie potrafi
wynaleźć leku który wyleczy 100% przypadków? Czy najzwyczajniej przemysły
farmaceutyczne stwierdziły, że zbijają dobry interes na obecnych sposobach
leczenia nowotworów i nie potrzeba tu przełomu?
Ostatecznie
można dojść do jednego wniosku: pieniądz niekoniecznie służy rozwojowi. Tak
długo jak ludzie będą każdy grosz stawiać ponad rozwój, nie powstanie coś specjalnie
wielkiego i pięknego.
Odnośnie nowotworów – sprawa nie jest prosta, bo ,,lek na raka" to jak ,,lek na komórki". Łatwo sobie biadolić, ale pewnie szybciej uda się znaleźć metodę walki z AIDS niż mityczny lek na raka. Świat nie skupia się tylko na telefonach, są one najbardziej widoczne po prostu i zwyczajnie wiele, wiele razy prosciej jest wprowadzić nowy model telefonu niż poczynić jakiś krok w walce z rakiem.
OdpowiedzUsuń,,Niekoniecznie dobrze jestem obeznany w chemii, może się mylę co do sztucznych środków słodzących, lecz nikt nie odkryje Ameryki jeśli zauważy, że większość produktów w sklepach to cała tablica Mendelejewa, niestety ludziom to niekoniecznie przeszkadza. Wielu zje ciastka nafaszerowane radioaktywnymi odpadkami z elektrowni jądrowej, byle były smaczne i tanie"
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale siłą rzeczy, z racji zainteresowań biologicznych i chemicznych, coś niecoś wiem na ten temat. Środki słodzące niekoniecznie powodują nowotwory. Nie można wrzucać wszystkich słodzików do jednego worka. Wbrew pozorom są bardzo potrzebne - dzięki nim osoby chore choćby na cukrzycę mogą pić Coca colę i spożywać inne słodkie produkty. Nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że na przykład aspartam powoduje powstawanie nowotworów. Nazywanie wszelkich dodatków do żywności ,,toksynami" jest zwyczajnie niepoprawne z technicznego punktu widzenia. Może się wydawać, że do jedzenia pakuje się praktycznie wszystko, ale to jak z GMO - są ograniczenia prawne. No, w przypadku GMO są nieporównywalnie bardziej ścisłe i dokładne, 10 lat testowania odmiany kukurydzy i ponad 6000 testów, ale sens podobny. Płacze się, że nie wędzi się już naturalnie ryb i mięs, tylko stosuje aromat i mieszanki, ale nikt nie wie, że w dymie było strasznie dużo szkodliwych substancji. Oczywiście, na pewno produkty słabej jakości mogą mieć w sobie w teorii szkodliwe składniki, ale pogląd, że wszystko, co dodane, jest złe, też jest niepoprawny. Przecież dodaje się to po to, by osiągnąć jakiś pozytywny skutek.
Dlatego podkreśliłem, że nie wrzucam wszystkiego do jednego worka. Poza tym jeśli kochanej Unii Europejskiej przeszkadzają substancje smoliste niech zabronią np.: palenia fajek. Zamiast tego uprzykrzają swoimi przepisami życie np.: moim rodzicom czy dziesiątkom tysięcy innych Polaków którzy prowadzą gospodarstwa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń