Powszechnie
się przyznaje, że cuda i nauka to dwa odmienne terminy. Cud ma być czymś
niewytłumaczalnym, czego ludzki umysł nie pojmuje. Nauka to z kolei ścisła i
logiczna sprawa. Lecz czy aby na pewno się wykluczają? Czy cud to czasem nie
jest po prostu piękne zjawisko, które porusza ludzkie serce, a czy koniecznie
musi być niewytłumaczalny? Czy czasem nauka sama w sobie nie jest cudem?
Powiedźcie
jak nazwać coś takiego: wodór jest często używany, jako paliwo w silnikach
rakietowych, przy okazji każdy z nas wie o bombach wodorowych. Wodór to pierwiastek silnie wybuchowy, który bez problemu potrafi wywoływać
ogień. Jest też tlen, to jest z kolei pierwiastek, który podtrzymuje spalanie. Więc
czy połączenie tych dwóch pierwiastków nie powinno dać substancji, która
poprzez wodór wywoła ogień, a przy pomocy tlenu będzie go podtrzymywać? Nie,
jest całkiem inaczej, otrzymamy w tedy wodę, substancja, która gasi płomień. To
jest nauka, ale równie dobrze można nazwać to cudem.
Należy
też wziąć pod uwagę, co człowiek
rozumie poprzez cud. Taka sucha i na mój chłopski rozum, niezbyt dobra
definicja głosi: zjawisko lub zdarzenie,
którego nie da się racjonalnie wyjaśnić przez
odwołanie do przyczyn naturalnych. Niby brzmi inteligentnie, ale
według mnie trafniej i mądrzej twierdzą ludzie, dla których cudem jest np.:
każdy dzień, każdy poranek. Przecież możemy wyjaśnić naukowo to, w jaki sposób
codziennie po nocy, naszym oczom ukazuje się słońce. Więc, czy dlatego nie
można nazwać tego cudem? Ojciec alkoholik, który rzuca nałóg, narodziny
dziecka, każdy uścisk, każdy pocałunek, uśmiech od człowieka (nawet zdane prawo
jazdy); to wszystko jest dla nas wytłumaczalne, a czy nie jest ogromnym cudem?
Nie szukajmy sobie cudów jak pokazu Copperfield’a, to chyba przytłaczające,
kiedy człowiek nieświadomie cud zniża do rangi sztuczki. To ma poruszać ludzkie
serce, uczynić kogoś lepszym, dać prawdziwe szczęście. I tutaj nauka nie
wyklucza czegoś do rangi cudów, bo sama w sobie jest cudem.
Najzwyczajniej na świecie nie dzielmy
cudów w kategorie na takie, według których jest prawdziwy kiedy nie da się go
wytłumaczyć, a nieprawdziwy kiedy ma coś wspólnego z logiką i nauką. Zapewne
aniołowie w niebie mają niezłą polewkę, nie mogą przestać się śmiać kiedy widzą
jak ludzie w swej zacnej „mądrości” wymyślają sobie inteligentne definicje
cudów.
(Człowiek znudzony pisze nocą na laptopie, nagle przecierając twarz obejrzał się za okno - a tu już świt! - Kocham to uczucie)
(Człowiek znudzony pisze nocą na laptopie, nagle przecierając twarz obejrzał się za okno - a tu już świt! - Kocham to uczucie)
Wszystko zależy od definicji.
OdpowiedzUsuńZgodzę się z powyższym komentarzem. Słowa mają tak wiele znaczeń...
OdpowiedzUsuńJak miło widzieć coraz więcej komentarzy na tym blogu :) ponieważ wart jest zajmowania naszego tak skrupulatnie liczonego czasu w tych czasach. "Cud" tu nie o słowa i definicje chodzi lecz o uczucie w nas rosnące na widok czegoś niesamowitego, zapierającego dech w piersiach. Kiedy coś takiego czułam?? Kiedy cieszyłam się że obudziłam się w piękny słoneczny poranek?? Niestety nie pamiętam...chociaż uśmiech dziecka jest cudem...
OdpowiedzUsuńJuż coraz mniej "Anonimowy"