Kto
nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią
na starość.
-Józef Piłsudski
Mój ulubiony tekst
marszałka Piłsudskiego. Niektórzy propagują bunt, jako coś negatywnego, kojarzy
się nastolatkami, którzy nie chcą przykładać się do nauki, a wolny czas
przeznaczają na włóczeniu się po ulicach, spożywaniem napoi alkoholowych itp.
Dla mnie bunt, to sprzeciwianie się czemuś lub jakimś zasadom, które według
danej osoby nie są słuszne, jest przeciwny mimo tego, że większość ludzi je
respektuje. Jeśli człowiek potrafi się buntować już w pewien sposób znaczy, że nie
wierzy na ślepo wszystkiemu, lecz potrafi sam daną sprawę ocenić, czy jest ona
czymś dobrym bądź złym. Ale zanim powiem o tym więcej, bunt trzeba odróżnić od
zwykłego debilizmu. Każdy, kto wspomni swój okres dojrzewania, nie raz zapewnie
spotkał się z rówieśnikami którzy np.: sięgali po tanie wino produkowane na
bazie płynu do spryskiwaczy, aby przyszpanować przed ludźmi którzy z jakiś
śmiesznych powodów byli uważani za „lepszych”. To nie jest bunt, tylko pragnienie
zdobycia uznania kosztem wyrzekania się swoich zasad, a przyjmowania reguł
innych osób. Przypominam, że bunt to nie jest podążanie za kimś ślepo, lecz
człowiek sam ocenia czy coś jest słuszne.
Ale dlaczego człowiek,
który nie buntował się za młodu będzie świnią na starość? Każdy z nas mógłby tu
podać przykład ze swojego okresu dojrzewania. Osobiście nie pochlebiam i nie
uważam, za coś mądrego, kiedy matka prosi swojego syna by poszedł z nią do
sklepu, bo samej będzie jej ciężko udźwignąć siatki na zakupy, a ten
odpyskowuje, że nie, ponieważ nie chce mu się; lub gdy ojciec swojej
czternastoletniej córce mówi by wcześniej wróciła do domu, a ta przychodzi nad
ranem, „bo jest już przecież dorosła”. Mimo wszystkiego, każdy może podać
przykład ze swojego dzieciństwa, kiedy rodzice wymyślali coś absurdalnego, a
nie zbuntowanie się przeciwko temu byłoby raczej głupotą. Kilka lat temu, kiedy
miałem na swoim koncie 14 wiosen, moja matka zabraniała mi tańca. Breakdance
był dla niej głupotą. Chociaż ją szanowałem od zawsze, to chyba dość logiczne,
że jej nie posłuchałem, postawiłem na swoim.
Co tak naprawdę
nastolatkowi da bunt przeciwko swoim rodzicom? Najzwyczajniej, kiedy ktoś za
młodu nie potrafi się sprzeciwić swojej matce, ojcu, starszemu rodzeństwu czy
nauczycielom; w ich poczynaniach, które uważa się za złe; podobnie później taka
osoba nie będzie potrafiła być przeciwna swojemu pracodawcy czy władzom, kiedy
robi coś głupiego, a co przecież bardzo często się zdarza.
Chciałbym napisać
jeszcze, że bunt to nie zawsze niesforna młodzież. Załóżmy, że w pewnej klasie
jest 15 dziewcząt. 14 z nich swoje życie spędza na wywalaniu dekoltów, przyodziewaniu
krótkich spódniczek i szpachlowaniu swojej twarzy tonami tapety. 15 dziewczyna,
jako jedyna nie potrzebuje tego wszystkiego do szczęścia i jakoś nie czuje się gorsza,
gdy w piątek wieczorem czyta książkę, ogląda po raz setny Shreka, pijąc Colę
lub Frugo; podczas gdy jej rówieśniczki tańczą na dyskotekach z gołymi tyłkami
przed starszymi kolesiami z kasą. Nie trudno ocenić, kto tu jest buntownikiem.
Buntuję się przeciwko złemu systemowi,
ludziom poniżających innych, siebie uważając za lepszych. Buntuję się przeciwko
złu, jakby sam przeciwko wszystkim.
Chyba każdy człowiek przechodzi okres buntu. U mnie wystąpił dość późno, bo dopiero po maturze :P
OdpowiedzUsuńJedno słowo, a tak wiele znaczeń...
OdpowiedzUsuńJa tam się już buntowałam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moją poprzedniczką, że słowo bunt można rozumieć bardzo wieloznacznie. Znam ten cytat, ale nie wiedziałam, że to słowa marszałka Piłsudskiego. Nie jest to jakieś moje wielkie życiowe kredo, ale uważam, że warto się buntować, ale sensownie. Użyłaym tu innego słowa nawet niż bunt. Nie zgadzać się z czymś, robić swoje mając w dupie innych (oczywiście tak, aby innym nie szkodzić), sprzeciwstawić się, kiedy ktoś poniża innych i uważa siebie za lepszego, pomagać innym, robić coś. Wszystko to można przypisać pod to jedno słowo.
OdpowiedzUsuń